nie zrobić tego.
zrobić to..?
eeeee nieee.
a może jednak?'
Trudne, ach tak bardzo trudne są te postanowienia noworoczne.
Blog stał i siedział, i leżał, i wiercił się tak bardzo znudzony moją bezczynnością i lenistwem.
Wtedy właśnie pomyślałam, że czas coś zmienić.
'Chcesz czegoś, to rób to do cholery Natalia!' - powiedział mój mózg, zirytowany moim, tak bardzo charakterystycznym dla zodiakalnych bliźniąt, niezdecydowaniem. I szczerze mu współczuję, bo wypady do kina, kawiarni, księgarni, czy nie daj boże drogerii (niestety mam wyjątkowy, zupełnie nieprzydatny talent do wydawania pieniędzy na kosmetyki, których ani nie potrzebuję, ani nie ogarniam w użytkowaniu) to istny horror dla niego. Mój mózg, a raczej jego psychika jest jeszcze bardziej zdewastowana, niż te, posiadane przez mózgi Szparagów. Jeśli oglądacie, dziewczyny, to na bank wiecie o co mi chodzi.
W każdym razie, pomyślałam 'no, okeej. ale czy ja w ogóle pamiętam jak się pisało?'.
Z owym pytaniem w mej głowie, pobiegłam ochoczo do komputera 'kompa' i zrobiłam wstępne rozpoznanie, dzisiaj częściej znane jako 'research'. Zapożyczenia, są teraz tak bardzo w modzie, że aż zaczęły się robić irytujące, a wręcz snobistyczne. Niestety, ja również uległam ich czarowi. A na pewno ze względu na moje studia używam ich zdecydowanie za dużo, co z pewnością zalicza mnie to grupy tak zwanych 'snobów językowych'.
Ze względu na swoje lenistwo, jak i częściowy narcyzm (hmm.. bo przecież, ja piszę no i... pisałam, więc jednak chciałabym w tym swoim, jakimś stylu {o ile on w ogóle istnieje} nadal się obracać) zaglądnęłam jedynie na swojego bloga. W planach miałam przeczytanie wszystkich postów. Z racji tego, ze postów jest trochę (znaczy, nie oszukujmy się, 22 to nie jest jakaś chmara, niczym szarańcza w jednej z plag egipskich), zrobiłam sobie herbatę i pośpiesznie chwyciłam pieroga z kapustą i grzybami. Tak czytam i czytam, i czytam.
W każdym razie, pomyślałam 'no, okeej. ale czy ja w ogóle pamiętam jak się pisało?'.
Z owym pytaniem w mej głowie, pobiegłam ochoczo do komputera 'kompa' i zrobiłam wstępne rozpoznanie, dzisiaj częściej znane jako 'research'. Zapożyczenia, są teraz tak bardzo w modzie, że aż zaczęły się robić irytujące, a wręcz snobistyczne. Niestety, ja również uległam ich czarowi. A na pewno ze względu na moje studia używam ich zdecydowanie za dużo, co z pewnością zalicza mnie to grupy tak zwanych 'snobów językowych'.
Ze względu na swoje lenistwo, jak i częściowy narcyzm (hmm.. bo przecież, ja piszę no i... pisałam, więc jednak chciałabym w tym swoim, jakimś stylu {o ile on w ogóle istnieje} nadal się obracać) zaglądnęłam jedynie na swojego bloga. W planach miałam przeczytanie wszystkich postów. Z racji tego, ze postów jest trochę (znaczy, nie oszukujmy się, 22 to nie jest jakaś chmara, niczym szarańcza w jednej z plag egipskich), zrobiłam sobie herbatę i pośpiesznie chwyciłam pieroga z kapustą i grzybami. Tak czytam i czytam, i czytam.
Niestety jestem tak leniwa, że nie chciało mi się przeczytać wszystkiego. (A tak szczerze to.. hmm.. niektóre posty były fajne, no ale w ogólnym odbiorze to wiało trochę tak nudą, no nie oszukujmy się. No offence, Natalia, ale taka trochę sztywniara z ciebie wyszła.)
Z racji tego, że to ani trochę nie koresponduje z moją osobowością, która im jest starsza, tym bardziej dziecinna i 'dowciapna', nie mogłam się pogodzić, z tym pseudointelektualnym, patetycznym gniotem. Szczególnie na początku. Potem się już rozkręciłam i byłam tylko patetyczna.
Także tego.
Moi drodzy (o ile ktoś to jeszcze czyta, w co wątpię. hehe.), wracam, odrodzona niczym feniks z popiołów, czując się jakby pierwszą żoną, kobietą mężnie wyrośniętą z żebra Adama.....
A tak serio, to chciałam jakoś zacząć to moje noworoczne postanowienie i stwierdziłam, że wkleję na mojego starego, zakurzonego przyjaciela jakieś durne zdjęcie.
Z racji tego, że to ani trochę nie koresponduje z moją osobowością, która im jest starsza, tym bardziej dziecinna i 'dowciapna', nie mogłam się pogodzić, z tym pseudointelektualnym, patetycznym gniotem. Szczególnie na początku. Potem się już rozkręciłam i byłam tylko patetyczna.
Także tego.
Moi drodzy (o ile ktoś to jeszcze czyta, w co wątpię. hehe.), wracam, odrodzona niczym feniks z popiołów, czując się jakby pierwszą żoną, kobietą mężnie wyrośniętą z żebra Adama.....
A tak serio, to chciałam jakoś zacząć to moje noworoczne postanowienie i stwierdziłam, że wkleję na mojego starego, zakurzonego przyjaciela jakieś durne zdjęcie.
A Wy jakie macie noworoczne postanowienia?
Ja mam jeszcze kilka w zanadrzu rękawa, ale wolę chronić swoje asy w oczekiwaniu na właściwy moment. :)
Ja mam jeszcze kilka w zanadrzu rękawa, ale wolę chronić swoje asy w oczekiwaniu na właściwy moment. :)