środa, 3 lipca 2013

Comfort and Happiness - Dawid Podsiadło



Polak. 
Geniusz. 
Skromność. 
Tymi trzema słowami, można niezwykle trafnie opisać tego młodego człowieka. Dawida. Dawida Posiadło. Większość z Was, kojarzy go zapewne z szalenie popularnego, a przy okazji słabego pod względem muzycznym programu "X factor". Tak to właśnie on. Na jakiś czas znikł zupełnie z muzycznego świata, by po cichu i w skupieniu skomponować swoją pierwszą płytę. I bardzo dobrze. Zamiast niczym Ewelina Lisowska pazernie rzucić się na sławę, on popracował nieco dłużej i otrzymał zniewalające efekty. 
Mój podziw do Dawida narodził się zdecydowanie przypadkowo. Na pewno nie stało się to przez Wojewódzkiego, gdyż odcinek z jego udziałem akurat przegapiłam, jaka szkoda (jak uwielbiam Kubę, tak czasem jest naprawdę irytujący.). Wracając do tematu. Zaczęłam go powoli słuchać, z czasem coraz bardziej doceniać. Jego muzyka jest piekielnie trudna. Trwale zakochają się w niej niestety nieliczni, gdyż można ją zaliczyć do twórczości niszowej. Coś za coś. Myślę, że tę cenę można jednak ponieść w zamian za niewielki, okrągły przedmiot nazwany "Comfort and Happiness".
Mam nadzieję, że choć połowa z tych, którzy tak bardzo wychwalają Dawida nie ograniczą się jedynie do "Trójkątów i kwadratów" i ewentualnie "Nieznajomego". Cały krążek jest wypełniony dobrą muzyką. Osobiście zakochałam się w każdym, dosłownie każdym utworze. W wykonaniu czarnowłosego wszystko staje się wyjątkowe, piękne i prawdziwe. Szkoda tylko, że jest tak mało piosenek po polsku, ale z tego co wiadomo, następna płyta szykuje się nieco bardziej patriotyczna. 
Powiecie "Tak, tak, płyta zawsze może być dobra, ale prawdziwy talent wychodzi dopiero na koncertach.". Oczywiście, zgadzam się z Wami całkowicie. Właśnie dlatego poczekałam z tym postem, aż dane mi będzie zobaczyć na własne oczy twórczość tego młodzieńca. Muszę się pochwalić, iż okazja nadarzyła się zadziwiająco szybko. W tę niedzielę byłam na kameralnym koncercie, na którym Dawid zachwycił chyba absolutnie wszystkich. Śpiewał nie tylko zawodowo, pod względem technicznym. Emocje, które przekazuje podczas występu są tysiąc razy bardziej uderzające i wyraziste niż te ze studyjnych, obrobionych kawałków. Jest niezwykle introwertyczny na scenie. Artyści (nie używam tego słowa przypadkowo), którzy w pewien magiczny sposób zamykają się na scenie, jednocześnie nawiązując niebywałą więź z publicznością, są najbardziej wartościowi. On śpiewając do podłogi, niemiłosiernie maltretując i wyciągając swoją koszulę, delikatnie mierzwiąc sobie włosy i zjadając w całości mikrofon, zaraża pasją. Cóż. Ma w sobie charyzmę. Oj ma. 
Na dzień dzisiejszy to tyle o tym młodzieńcu. Jednak myślę, iż moje uwielbienie tak szybko nie minie i będę Was jeszcze czasem katować opowieściami o jego niebywałym, jakże polskim, a zarazem światowym talencie. 

P.S.: Wybaczcie mi ten zastój w postach. Ostatni miesiąc nie należał do najłatwiejszych. Jednak wracam, mam nadzieję, że w nieco lepszej formie niż poprzednio. ;))




10 komentarzy:

  1. Lubię tego człowieka. Chociaż nie jest może zbyt przebojowy, to jednak urzeka swoją skromnością przekazu. A jego płytę chętne posłucham.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szerze powiedziawszy, debiutancki krążek Dawida Podsiadło zaskoczył mnie niebagatelnie. Absolutnie nie byłem przekonany do tego człowieka. Ba! Uważałem go za beztalencie równe "pani" Lisowskiej, co swoimi piosnkami sprawiła, iż przestałem raczyć uszy dźwiękami radia RMF fm. Przypadkowo trafiłem jednak w Sieci na "Trójkąty i kwadraty", a następnie przesłuchałem całą rewelacyjną płytę, która notabene jest idealnym podkładem do czytania "Papierowych miast" Johna Greena. Ogólnie rzecz ujmując, rzec mogę teraz śmiało, że album "Comfort and Happiness" jest jednym z najlepszych polskich debiutów muzycznych ostatnich lat. Koncertu zaś zazdroszczę, a zastój w postach wybaczam, bo moja blogowa działalność prezentuje się ostatnio równie marnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj słyszałam w radio jedną z jego piosenek, naprawdę ciekawa ;) Tytuł to chyba "Trójkąty i kwadraty", miłą dla ucha :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. W ogóle nie kojarzę tego artysty. Jednak po Twoim poście przesłuchałam kilka jego piosenek i rzeczywiście jest ambitnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kojarzę, może dlatego, że nie oglądam programów muzycznych:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaj się, dzięki komu wylądowalaś na koncercie hihi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawid nie tworzy muzyki w moim guście, ale muszę przyznać, że ,,Trójkąty i kwadraty" dają radę. :) W sumie bardziej od samego tekstu podoba mi się teledysk. Lubię oryginalne klipy.
    Fajnie, że stworzył coś na poziomie. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę się mu bliżej przyjrzeć.
    Znam tylko dwa, może trzy kawałki z tego "okrągłego cudu".
    Ale ogromnie się cieszę, bo widzę, że z tego co napisałaś wynika, iż nareszcie Polak ma szansę stworzyć coś wyjątkowego. Rzadko zdarzają się dobrzy, Polscy artyści w pełnym tego słowa znaczeniu.
    Jak widać w niepozornym ciele ogromny duch i talent.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie oglądam zbyt często telewizji, a "X Factora" to już w ogóle "od święta" i gdy jego muzyka pojawiła się dosłownie wszędzie, nie miałam pojęcia, skąd on się w ogóle wziął :) Ale głos ma świetny, to fakt.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. ;D