piątek, 25 stycznia 2013

Przybić piątkę - Janet Evanovich

Dzisiaj będzie trochę odmiennie. Wciąż o książkach, ale nieco inaczej. Doszłam do wniosku, że chyba czas na jakąś zmianę. Trochę się martwię, tym jaki będzie efekt i ogólnie jaką formę przyjmie to "coś" co stworzę, dlatego proszę trzymajcie za mnie kciuki. Ale co tam. Jak to się mówi.. na "spontana", wszystko zawsze lepiej wychodzi. 

     Obezwładniająca ciemność. W pomieszczeniu zapadła nieprzyjemna cisza. Strach, wyczekiwanie i skupienie były wręcz namacalne. W końcu do mych uszu, tak wyczulonych na każdy odgłos, doszedł dźwięk odbezpieczania broni. Dopadła mnie skrajna bezradność związana z niemocą i przekonaniem o swojej przyszłej śmierci. Pada strzał. Pierwszy, drugi, w końcu piąty. Pociski lecą celnie, lecz cudem udaje mi się uniknąć wszystkich pięciu. Najwyraźniej moje podświadome pragnienie dalszej egzystencji jest tak silne, iż nic nie jest w stanie go zmącić. No cóż, niektóre reakcje organizmu są niezależne od jego właściciela. Jednak napastnik się tego nie spodziewał. Z powodu wszechogarniającego mroku zupełnie nieświadomy, a może raczej nieświadoma wychodzi, przekonana, że co dopiero dokonała mordu. Niedoszła zabójczyni nazywa się Janet i już po raz piąty usiłuje mnie zamordować z zimną krwią. Ponownie jej się to nie udaje. Mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec mojej przygody z tą kobietą, która jest potwornie uparta i przerażająco dociekliwa. 

         Wszystko zaczęło się od mojego pokoju. Siedziałam na łóżku spokojnie, w przekonaniu, że mój horror (który nota bene coraz bardziej mnie fascynował) właśnie się skończył. Odczuwałam co prawda nieznaczną ulgę, ale niestety nudziłam się paskudnie. Przywykłam do wielu wrażeń, pistoletów, granatów i zamachów. Najgorsze, że coraz częściej dochodziłam do wniosku, że mój oprawca zaczyna odczuwać przyjemność z mojego istnienia i specjalnie daruje mi życie, a te ataki to jedynie sposób na zbliżenie się do mnie. Ona psychopatyczna, ja masochistyczna. Niewątpliwie dobrana z nas para. Właśnie dlatego zaczynało mi być przykro i po prostu stwierdziłam, że Janet już mnie nie lubi. Nagle jednak moja bezceremonialna bezczynność została bezczelnie przerwana (jestem dumna z trzech słów zaczynających się na "bez" w jednym zdaniu). Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłam oniemiałam ze zdumienia. W progu stał niewinny listonosz, który w swych dłoniach trzymał (miałam nadzieję) nieco mniej niewinną paczuszkę. Grzecznie złożyłam swój podpis, aby potwierdzić odebranie przesyłki, pożegnałam się z sympatycznym panem i zaborczo zabrałam się do rozrywania papieru. Na mojej twarzy mimowolnie zawitał uśmiech. Nie myliłam się. A jednak o mnie nie zapomniała! Przystała mi książkę. Już piątą. Z westchnieniem ulgi zaczęłam ją kartkować szukając jakiejś wiadomości. Swoją drogą muszę przyznać, że tym razem czcionka była zniewalająca. Wracając do tematu.  Już na pierwszej stronie ujrzałam piękne, staranne pismo. Uważnie przeczytałam trzy słowa "Miłej zabawy Kochana". Powąchałam. Lawenda. Teraz byłam już całkowicie pewna, że kolejny raz ona chce mnie uszczęśliwić. 

          Chciałam być przygotowana na każdą ewentualność. Doskonale wiedziałam jak działa Janet. Nie wysyłała mi książek, ot tak, żebym umiliła sobie nudny dzień. O nie. To by było na nią zbyt proste i naiwne. Ona skrupulatnie przekazywała mi w nich swój plan działania. A raczej to jak ja powinnam się zachowywać. Właściwie, to do każdego jej szalonego pomysłu samodzielnie musiałam opracować projekt. Jest wymagająca, ale zarazem prosta. Zdaje sobie sprawę, że mój móżdżek, nie do końca przyswaja takie historie, a już z pewnością nie potrafi funkcjonować jak zbrodniarz. Właśnie dlatego wszystkie zagadki zaraz po rozwiązaniu wydają się być banalne, wręcz stworzone dla takich kryminalistycznych idiotów jak ja. Dlatego ją ubóstwiam. Choć czasem liczę na coś bardziej ambitnego, to zawsze się zawodzę. W końcu już po tylu historiach uodporniłam się nieco i wyszkoliłam. Potrzebuję coraz więcej adrenaliny i magii przestępstwa. Ale to nic. Kocham i zarazem nienawidzę Janet. Jednak wiem, że ona zdaje sobie sprawę co jest dla mnie dobre i bezpieczne. Czuję jej troskę, ale zarazem nieprzerwaną przyjemność, którą czerpie z mojego cierpienia. Właśnie dlatego, wiem, że nic mi się nie stanie. Bo sama rozkosz podczas pościgów jest przyjemniejsza niż spełnienie po dokonaniu zbrodni. 

            Muszę przyznać, że tym razem jestem pewna, iż Janet miała fantastyczny humor. Nie dość, że każdy jej szaleńczy plan był nieco zabawny, to jeszcze moja osoba dawała popalić. Nigdy nie spodziewałam się, że jestem zdolna do takich rzeczy. Czy możliwe jest, żeby dojrzeć i zgłupieć zarazem? Nie? Powiem Wam tyle, że się mylicie. Ja też się myliłam, bo myślałam dokładnie tak jak Wy. Wiec, uwaga oświecę Was. Tak. Najwyraźniej jest to całkowicie możliwe. Bo właśnie ja taka się stałam. No ale co się dziwić, skoro mącili mi w głowie, aż dwaj mężczyźni, których co najlepsze nie dopuściłam do siebie (mimo wielkiej ochoty). W każdym razie najważniejsze jest to, że moje istotne cechy nie uległy zmianie. Dzięki temu czuję ciągłość. Sentyment właśnie teraz wkradł się w moje serce i mam zamiar co nieco powspominać. Przypomniała mi się moja pierwsza historia związana z Janet, kiedy byłam przerażona jej bezwzględnością. Byłam pewna, że umrę. Teraz śmieję się na te słowa. Przecież ona mnie nie zabije. Wręcz przeciwnie. Potrzebuje mnie i chce zachować przy sobie. Owinęła sobie mnie wokół palca. A przynajmniej tak jej się wydaje, gdyż ja wciąż jestem odporna na niektóre z jej uroków. Ale skrycie to ukrywam, bo wtedy zabawa jest lepsza. 

          To jak skończyła się moja historia już wiecie. Nie będę Wam opowiadać jej całej, gdyż wolę, żebyście sami dowiedzieli się tego od owej Janet. W każdym razie jestem pewna, że umieracie z ciekawości co było potem. Właściwie to nic ciekawego. Po całej akcji trafiłam do szpitala na obserwację, potem na policję na przesłuchanie. Byłam podekscytowana, przez co wszyscy brali mnie za wariatkę. No cóż, różne są fetysze, nieprawdaż? Później najnormalniej w świecie wróciłam do domu, ponownie usiadłam wygodnie w fotelu, zabrałam się za zwyczajne, codzienne czynności. Co czuje teraz? Niewiele. Tak, nadal oczekuję następnej paczuszki. Jednak po raz pierwszy jestem zaspokojona i mam wrażenie, że już nie tęskniłabym za tymi wrażeniami. Ale Janet się ze mną nie pożegnała. Ona wtedy przecież tylko wyszła z ciemnego pokoju. Wybaczcie, muszę już kończyć. Ktoś puka znowu do moich drzwi. Czyżby to był listonosz? 

7/10

Seria o Stephanie Plum
| Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy | Po drugie dla kasy | Po trzecie dla zasady | Zaliczyć czwórkę | Przybić piątkę | Po szóste nie odpuszczaj | 

18 komentarzy:

  1. To takie bardzo... bardzo, bardzo... :D
    Rozumiesz mnie...
    Nieprawdaż? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się szczerze, że nie wiedziałam, że ,,Przybić piątkę'' jest częścią serii o Stephanie Plum. Z tego cyklu znam jedynie ze słyszenia ,,Jak upolować faceta?Po pierwsze dla pieniędzy'', lecz muszę przyznać, że poczułam się zaciekawiona i chętnie zapoznam się z poszczególnymi tomami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba trzeba będzie rozejrzeć się za poprzednimi częściami:)

    OdpowiedzUsuń
  4. W ciekawy sposób kusisz, więc chyba ulegnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe...

    Zapraszam do siebie na rozdanie conversowe
    http://essently.blogspot.com/2012/12/conversowe-rozdanie.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Po takiej recenzji z wielka przyjemnością sięgnę po tę książkę. :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytam, jak tylko wpadnie w moje ręce ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpycha mnie fabuła.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    booksloovers13xd.blogspot.com - o książkach
    pati13xd-onlygirls.blogspot.com - dla dziewczyn ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. dość interesująca jest ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Całkiem fajnie Ci to wyszło, a Stephanie- uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy efekt, naprawdę miło się czytało. Jednak pozycją nie jestem zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dużo słyszałam o tej autorce, może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy pomysł na tekst. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie to napisałaś jednak książka nie jest dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie z pomysłem, taka odmienna recenzja ;) Lecz nie wiem, czy sięgnę, może popatrzę za tomami pierwszymi ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajny efekt końcowy uzyskałaś :) a nad książką jeszcze się zastanowię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chętnie przeczytam. Śliczna recenzja.
    zapraszam: inaczejznaczypomojemu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo chętnie sięgnę po pierwszy tom tej serii. Liczę na dobrą zabawę. :-)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. ;D